"Przygarniajcie siebie nawzajem, bo i Chrystus
przygarnął was ku chwale Boga" (Rz 15,7)
Są to słowa, które św. Paweł napisał w swoim liście do
chrześcijan w Rzymie.
Pierwsi chrześcijanie zawsze mnie fascynowali. Uważam ich za
herosów wiary, za wzór dla nas. Tymczasem rzecz była o wiele bardziej
skomplikowana, niż moje o niej wyobrażenie.
Różnorodność kulturowa Rzymskiej wspólnoty powodowała
uprzedzenia, nietolerancję i dyskryminowanie jednych przez drugich... Apostoł
doskonale rozumiał dysonans tej sytuacji względem woli Bożej. Dlatego mówi, aby"przygarniać się wzajemnie" i uzasadnia to faktem, że "Chrystus nas wszystkich
przygarnął" i że w tym
przygarnięciu objawia się Jego chwała.
Minęło 2000 lat. Czy coś się zmieniło? Czy egoizm,
uprzedzenia, nietolerancja czy wręcz dyskryminacja zniknęły z naszego życia?
Wiemy, że nie zniknęły.
Dlatego też przynaglenie św. Pawła, aby "przygarniać
się nawzajem", aby widzieć w tym echo Bożego przygarnięcia, tej niezwykłej
i niezasłużonej łaski: wszechogarniającej nas miłości Pana Boga - to wszystko
jest niesłychanie aktualne.
Jeśli więc dzisiaj rozpoczynamy Mariapoli, którego tytuł
brzmi "Rozświetlić świat Ewangelią" - to właśnie to Słowo jest nam
szczególnie potrzebne. Żyjąc w Mieście Maryi chcę pokonać wszystko, co
przeszkadza mi w "przygarnięciu brata". Chcę pokonać swój egoizm,
pychę i niechęć wobec innych. Nawet, a może przede wszystkim wobec tych, którzy
- jak to się mówi - mi nie pasują. Chcę
w tym czasie dać świadectwo troskliwej miłości Jezusa wobec wszystkich nas.
Doskonale pamiętam moje pierwsze Mariapoli. Wszystko było takie
niezwykle inne i tak niezwykle przykuwające uwagę. Czułem się jednak trochę
zagubiony. Pamiętam dokładnie pierwszy dzień tego Mariapoli i pierwszą przerwę.
Taką samą, jaką dziś ogłosimy mniej więcej za godzinę. Czułem suchość w gardle
- pomyślałem, że chętnie napiłbym się kawy. Nie wiedziałem jednak gdzie mam
pójść. I stałem taki niezdecydowany, gdy nagle ktoś mnie potrącił i zapytał:
"może napijemy się razem kawy, tam dalej jest taki mariapolski
barek".
W ten sposób poznałem Bogdana. Bogdan odszedł trzy tygodnie
temu i zapewne teraz z Niebieskiego Mariapoli przygląda się nam, czy potrafimy
w takich prostych gestach "przygarniać się nawzajem"?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz