2018

Zembrzyce, 29 lipca - 5 sierpnia 2018


sobota, 7 lipca 2012

Słowo Życia dnia


"Przygarniajcie siebie nawzajem, bo i Chrystus przygarnął was ku chwale Boga" (Rz 15,7)

Są to słowa, które św. Paweł napisał w swoim liście do chrześcijan w Rzymie.
Pierwsi chrześcijanie zawsze mnie fascynowali. Uważam ich za herosów wiary, za wzór dla nas. Tymczasem rzecz była o wiele bardziej skomplikowana, niż moje o niej wyobrażenie.
Różnorodność kulturowa Rzymskiej wspólnoty powodowała uprzedzenia, nietolerancję i dyskryminowanie jednych przez drugich... Apostoł doskonale rozumiał dysonans tej sytuacji względem woli Bożej. Dlatego mówi, aby"przygarniać się wzajemnie" i uzasadnia to faktem, że "Chrystus nas wszystkich przygarnął"  i że w tym przygarnięciu objawia się Jego chwała.
Minęło 2000 lat. Czy coś się zmieniło? Czy egoizm, uprzedzenia, nietolerancja czy wręcz dyskryminacja zniknęły z naszego życia? Wiemy, że nie zniknęły.  
Dlatego też przynaglenie św. Pawła, aby "przygarniać się nawzajem", aby widzieć w tym echo Bożego przygarnięcia, tej niezwykłej i niezasłużonej łaski: wszechogarniającej nas miłości Pana Boga - to wszystko jest niesłychanie aktualne.
Jeśli więc dzisiaj rozpoczynamy Mariapoli, którego tytuł brzmi "Rozświetlić świat Ewangelią" - to właśnie to Słowo jest nam szczególnie potrzebne. Żyjąc w Mieście Maryi chcę pokonać wszystko, co przeszkadza mi w "przygarnięciu brata". Chcę pokonać swój egoizm, pychę i niechęć wobec innych. Nawet, a może przede wszystkim wobec tych, którzy - jak to się mówi - mi nie pasują.  Chcę w tym czasie dać świadectwo troskliwej miłości Jezusa wobec wszystkich nas.
Doskonale pamiętam moje pierwsze Mariapoli. Wszystko było takie niezwykle inne i tak niezwykle przykuwające uwagę. Czułem się jednak trochę zagubiony. Pamiętam dokładnie pierwszy dzień tego Mariapoli i pierwszą przerwę. Taką samą, jaką dziś ogłosimy mniej więcej za godzinę. Czułem suchość w gardle - pomyślałem, że chętnie napiłbym się kawy. Nie wiedziałem jednak gdzie mam pójść. I stałem taki niezdecydowany, gdy nagle ktoś mnie potrącił i zapytał: "może napijemy się razem kawy, tam dalej jest taki mariapolski barek".
W ten sposób poznałem Bogdana. Bogdan odszedł trzy tygodnie temu i zapewne teraz z Niebieskiego Mariapoli przygląda się nam, czy potrafimy w takich prostych gestach "przygarniać się nawzajem"?   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz