Wydaje się niemożliwe, że to
już wtorek – ostatni dzień... i słusznie, teraz nasze Mariapoli rozszerza się na całą
Polskę i dalej, gdyż chcemy nieść tę atmosferę miłości wzajemnej wszędzie,
gdzie dziś pojedziemy!
Tym razem wspólny program zaczynamy
od Mszy świętej: jak zwykle uroczystej i pełnej radości, czego wyrazem jest
pieśń śpiewana ze wzruszeniem na zakończenie: „Abbà Ojcze”. W sali wita nas hasło dnia: „Miłujmy
czynem, a nie językiem”. Dla realizowania takiej konkretnej miłości bezcenne
są przywołane dziś słowa Chiary wypowiedziane przy różnych okazjach: do sióstr
zakonnych, do młodzieży, do rodzin, do osób przyglądających się drodze życia w
focolare...
Oto kilka myśli zaczerpniętych
z porannej medytacji:
„Kochać: jest to typowa
postawa chrześcijan. Kochać nie tylko miłością, która jest synonimem jałmużny
lub dobroczynności, lecz kochać tak jak kochał Jezus, który stał się jedno ze
wszystkimi, po tym jak stał się człowiekiem takim jak my. Stawać się
jedno: to jest miłość. Stawać się jedno ze wszystkimi,
których spotykamy w ciągu dnia. Dzisiaj między nami. Stawać się jedno, aż osoba
kochana w ten sposób zrozumie tę miłość i sama także zapragnie kochać. W ten sposób
rodzi się miłość wzajemna, znak rozpoznawczy chrześcijan: dziś tak, jak w
czasach pierwszych uczniów Chrystusa. Miłość wzajemna, która jest głównym
przykazaniem Jezusa, życiem Trójcy Przenajświętszej przeniesionym na ziemię”.
„...trzeba
się starać miłować tak, by być gotowym umrzeć za siebie wzajemnie. Oczywiście
nie zawsze wymaga się od nas oddania życia, to logiczne, chociaż może się tak
zdarzyć, gdyby przyszedł czas prześladowań, ale teraz nie. Jednak też teraz
trzeba czasem „umierać”, na przykład dzieląc z kimś cierpienie, radość, troski,
trudności. Zawsze w pewien sposób trzeba trochę umrzeć, być dla drugiego i
wyjść ze swojego egoizmu, czyli zwalczyć „dawnego człowieka”, który jest w
nas”.
„Idziemy więc do Boga poprzez brata. Co powinno się czynić z bratem?
Nawiązać, jak wiemy, relację miłości wzajemnej [...], aby Jezus był pośrodku
nas. Także, aby dotrzeć do tych, którzy są daleko od Boga, do tych, którzy
poszukują [...], pomyślmy: to my moglibyśmy znaleźć się w ich sytuacji,
natomiast teraz to oni szukają. Ale to nie my mamy do nich pójść, bo my
jesteśmy niczym, to Bóg ma do nich dotrzeć, bo oni poszukują Boga, oni nie
szukają osób czy grup czy miast, oni szukają Boga. Cóż zatem powinniśmy
uczynić, aby to Bóg był tym, który do nich dociera? Mieć z braćmi miłość
wzajemną, a jak wiecie, tam gdzie jest dwóch lub więcej, tam jest Jezus, gdzie
są zjednoczeni w Jego imię, tam jest Jezus, jest Jezus pośrodku nich. Zatem
żeby móc pójść do dalekich od Boga, jak mówimy, do tych osób poszukujących,
musimy mieć miłość wzajemną”.
Odpowiedzią na pełne światła słowa Chiary są nasze świadectwa:
opowiadanie Nataszy o tzw. czasowym focolare na Białorusi (w lipcu br.) oraz
doświadczenie Maxa na temat miary miłości wzajemnej, tj. oddania życia, którą
jest Jezus Opuszczony.
Po przerwie mikrofon wędruje po całej sali, aby zebrać od wielu z nas
chóralne podziękowanie za minione cztery dni: czas wzrastania w miłości
wzajemnej, przebywania w szczególnej obecności Jezusa „gdzie dwaj albo trzej”.
Trudno wyrazić, co Bóg zdziałał w każdej duszy, posługując się często drugim
człowiekiem! Pomocą niech będą wypowiedzi samych uczestników:
- Przyszła mi – gdy głowiłam się nad pewnym moim problemem rodzinnym
– taka myśl : ty bądź miłością. Nie: chciej miłości, ale bądź miłością.
Kochać tak jak On, niezależnie od postawy drugiego...
- Jechaliśmy do Gietrzwałdu i za mną (jeżdżę maluchem) widziałam cały
czas jakiś samochód. Potem ktoś mi powiedział, że dojechał na miejsce,
trzymając się malucha. Przyszła mi potem taka refleksja: niektórzy są
mercedesami, inni maluchami... Nawet jeżeli każdy z nas jest takim
malutkim samochodzikiem, który nic nie może, to nie zdajemy sobie sprawy,
ile osób może doprowadzić do Nieba.
- Chciałam wszystkim podziękować, że tutaj człowiek doznaje takiej
terapii duszy...ale jest podana z taką delikatnością, że to zadziwia.
Choćby dzisiejsze śniadanie, tak pięknie przez naszych współlokatorów
podane!
- Mariapoli jest to takie szczególne miejsce i szczególny czas,
wszystko jest inaczej niż normalnie.
- Dużo było mówione o
dzieciach, a ja chciałabym powiedzieć o dorosłych. Bardzo mi się podobał
wczorajszy MARIAPOLITAL. Byłam zaskoczona, jaką kreatywnością się dorośli
wykazują – życzę tej kreatywności na co dzień!
- Jest to moje kolejne Mariapoli, ale każde jest inne... czuje się tę
miłość wzajemną. A tu w Olsztynie dochodzi jeszcze piękne otoczenie!
- Przychodzi mi na myśl obraz fal radiowych: tu te zakłócenia są
likwidowane i głos w sercu jest coraz czystszy, coraz bardziej wyraźny.
Dlatego nie bardzo się chce stąd wyjeżdżać...
- Ja mogłabym przyjeżdżać na Mariapoli raz w miesiącu!
Nie tylko mówimy sobie: „do zobaczenia za rok!” (najchętniej w jeszcze
większym gronie), ale chcemy utrzymywać jak najbliższe więzi w naszych
lokalnych wspólnotach, aby wciąż podsycać płomień miłości wzajemnej, który
niesie ciepło, światło, energię.