2018

Zembrzyce, 29 lipca - 5 sierpnia 2018


środa, 15 sierpnia 2012

MARIAPOLI W ZEMBRZYCACH - 14 sierpnia wtorek




To Słowo Życia to doskonała wskazówka do ćwiczenia się w miłości wzajemnej. Nie brakuje do tego okazji podczas pierwszych wspólnych wypraw w okoliczne góry. 


 

Odważnych turystów w każdym wieku nie zniechęca przelotny deszcz! 

 



Znaczeniu Słowa w duchowości jedności poświęcone  było nagranie wideo przygotowane przez Emmaus Marię Voce, prezydent Ruchu Focolari.

Emmaus Maria Voce: "Słowo Boże" - fragm.



W naszym życiu...


Nie zawsze łatwo jest zaświadczyć o Ewangelii, o jej skuteczności. Nie dlatego, że tych skutków nie widać, ale dlatego, że związek między naszym życiem na sposób ewangeliczny, a skutkiem tego życia, często widoczny jest dopiero z perspektywy czasu.

Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić […]
 Starajcie się najpierw o królestwo Boga i o Jego sprawiedliwość,
 a to wszystko będzie wam dodane (Mt 6, 25.33)

Dziś, gdy mam czterdzieści lat, dobrą pracę w branży HR (zarządzania personelem), kochającego męża, czworo dzieci i dom, do którego przeprowadziliśmy się rok temu, wiele osób postrzega moje życie jako udane. Czasem mówią wprost, że mam farta, że mi się powiodło. Ja tego „farta” nazywam po Imieniu: Bożą Opatrznością. Dobro, które zostało mi „dodane”, jest konsekwencją życia Słowem, które jest prawdziwe i które wywołuje skutki, o których mówi.

Gdy skończyłam wydział Prawa i Administracji, jak wielu absolwentów, chciałam być prawnikiem. Podjęłam pracę w dużej międzynarodowej kancelarii, potem w dwóch kolejnych (jedna z nich to kancelaria mojego promotora, który widocznie pozytywnie oceniał mój potencjał). Intensywna praca, praktyczna nauka zawodu i… trzy nieudane próby dostania się na aplikację radcowską. W tym czasie większość moich znajomych rozpoczęła naukę zawodu radcy prawnego lub adwokata w Izbach. Nie mam pewności, czy chociaż jeden z nich dostał się na aplikację bez protekcji. Nikt taki nie przychodzi mi na myśl. Dla mnie taka droga była zamknięta. Postanowiłam, że albo dostanę się na aplikację, bo uczciwie zdam egzamin, albo się na nią nie dostanę. Ani razu komisja egzaminacyjna nie uznała, iż jestem wystarczająco przygotowana, aby podjąć dalszą naukę. Każdy niezdany egzamin był dla mnie momentem bolesnym. Prawnik bez aplikacji właściwie nie ma możliwości samodzielnie wykonywać zawodu.

Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić […]
 Starajcie się najpierw o królestwo Boga i o Jego sprawiedliwość,
 a to wszystko będzie wam dodane

Przy okazji obsługi pewnego dużego klienta spotkałam prezesa firmy doradczej, która specjalizowała się w restrukturyzacjach firm. Poprosiłam go o spotkanie i z przekonaniem powiedziałam mu: „Jestem pewna, że potrzebujecie prawnika z doświadczeniem w prawie pracy”. Pan był zaskoczony, ale po kilku dniach zadzwonił, żeby zaprosić mnie do współpracy. Przez kolejne lata szybko uczyłam się nowych, zupełnie nieznanych mi dotychczas zagadnień związanych z zarządzaniem zmianą. Potem przyszły kolejne wyzwania w obszarze oceny kompetencji, tworzenia narzędzi oceny, a w końcu organizacji działu HR w prężnie rozwijającej się firmie informatycznej. Dziś od moich kolegów prawników, a może częściej od koleżanek, wielokrotnie słyszę: „Ale Ty masz szczęście. Gdybym tyko mogła zmienić zawód, zrobiłabym to natychmiast. Ale jak? Tyle lat nauki, aplikacja…”. A ja naprawdę lubię to, co robię. Robię to dobrze, a moje zarobki nie odbiegają od zarobków moich koleżanek.
   
Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić […]
 Starajcie się najpierw o królestwo Boga i o Jego sprawiedliwość,
 a to wszystko będzie wam dodane

Zawsze wiedziałam, że chcę być mamą, że chcę mieć dużą rodzinę. Gdy tylko wzięłam ślub, stanowczo oświadczyłam mojemu mężowi: „Najpierw urodzę dzieci, a cała reszta się ułoży”. Wbrew logice dzisiejszego świata. Gdy kupowaliśmy pierwsze dwupokojowe mieszkanie na kredyt, małżeństwo, które je właśnie opuszczało i przeprowadzało się do nowego domu, wyznało nam, że wreszcie będą mogli się postarać o dziecko, bo dwupokojowe mieszkanie było na to za małe. Nam w tym mieszkaniu urodziło się czworo dzieci.
W tym względzie zawsze chciałam budować Królestwo Boże i przyjąć każde dziecko pomyślane i z miłości powołane przez Boga do życia. Do dziś, gdy ludzie pytają mnie, czy planuję kolejne dziecko, odpowiadam „Ja nie tworzę planów. Ja odkrywam plany, które zostały już dla mnie stworzone”. Rok temu przeprowadziliśmy się do nowego domu, którego historia też jest dowodem na realne działanie Boga w naszym życiu – od niespodziewanego zakupu działki w niespotykanie niskiej cenie, poprzez sprzedaż mieszkania w dniu Zwiastowania NMP za kwotę przewyższającą wyobrażenie znawców rynku, poprzez wzniesienie domu w dniu patronalnym św. Faustyny Kowalskiej, którą od dziecka darzyłam wielką czcią, poprzez nieoczekiwaną darowiznę dzięki której mogliśmy dokończyć prace budowlane, aż po Eucharystię i uobecnienie się Chrystusa w ścianach domu w dniu jego poświęcenia.

Ludzie tego świata widzą mnie jako „kobietę sukcesu”. Ja ten sukces widzę jako wypełnienie Słów Ewangelii:
Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić […]
 Starajcie się najpierw o królestwo Boga i o Jego sprawiedliwość,
 a to wszystko będzie wam dodane

 Katarzyna

Niektórzy zostają w ośrodku, aby wziąć udział w warsztatach: biblijnym, psychologicznych, artystycznych...

 

Wieczorem pierwsze spotkania w grupach: szansa na głębsze poznanie się, komunię, podzielenie się owocami życia Słowem przez te dwa dni.
Równolegle dla programu dla dorosłych odbywają się spotkania dla dzieci i młodzieży. Także oni, w formie dostosowanej do poszczególnych grup wiekowych, rozważają Słowo i uczą się wprowadzać je w życie. Jest również czas na zabawy, gry sportowe... najważniejsze jest aby we wszystkim zachować typowy "styl" Mariapoli: miłość wzajemną. 

1 komentarz:

  1. Z takimi słowami życia, to można by nawet na biegun się udać, a my wyruszyliśmy nieśmiało na Magurkę z Suchej Beskidzkiej, ale za to w deszczu, przy niewielkiej widoczności. Inni też ruszyli, jedni na "duchowe szczyty", inni do bliskich sercu - Wadowic odwiedzając Dom Bł JP II, czy św. Rafała Kalinowskiego u Karmelitów, czy podążając innymi szlakami.
    Od samego początku było cudownie, bo wszyscy pojechalismy autkami uczestników do Suchej B. (w tym widać doskonałą organizację naszego przewodnika ks.Łukasza K.). Chociaż pogoda była niewyraźna, bo jak już później nie padało, to ciągle mżyło, ale słońce było w "kapeluszu", czyli nastrojach uczestników. Niektórym nawet ta pogoda pomagała w znajdowaniu grzybów, bo te rosną właśnie po deszczu. Przy schodzeniu dość stromą ścieżką, była możliwość okazania sobie wzajemnej pomocy. Pozdrawiając napotkanych turystów, spotkaliśmy m. in. rodowitego Włocha, który ucieszył się obecnością w naszej grupie swoich rodaków... Wtedy nawet wyszło upragnione słońce. Najmłodsza w grupie Madzia zaliczyła wtedy pierwszą górską wycieczkę w sandałach i z zadowoleniem zjadła nie tylko cały obiad, ale nawet poprosiła o repetę zupy. A ja nawet nie marzyłam, że uda mi się jeszcze podczas Mariapoli zaliczyć jakieś wyjście w góry. Wieczorem, w domu dzieliliśmy się przeżyciami z całego dnia, gdzie Madzia znalazła również swoich nowych przyjaciół.
    Pozdrawiam wszystkich uczestników tej trasy i dziękuję za wspaniałą organizację tych rekolekcji, a Ks. Łukaszowi za przewodnictwo. Wiesia Z.

    OdpowiedzUsuń