U progu Wielkiego Postu dowiedziałam
się nagle o poważnej chorobie bardzo bliskiej mi osoby. Poczułam
dotkliwy ból i lęk o to co będzie, a przede wszystkim ból, że
nie wykluczone, że zostanie mi tak mało czasu, żeby powiedzieć,
dać odczuć, jak bardzo ją kocham. Ponieważ jestem lekarzem
wyobraźnia kreowała mi różne scenariusze. Zaczęły się rozmowy
telefoniczne, w których pomimo pogody ducha, która ta osoba starała
się przekazać wyczuwałam ogromny lęk, dopiero zaczynał się cały
ciąg badań i leczenia. Czułam, że chciałabym być jak najbliżej,
ale praca i inne obowiązki nie pozwalały na to. To był luty i słowa
życia „Przeszliśmy ze śmierci do życia, bo miłujemy braci”.
Modląc się w trakcie jednej z dróg krzyżowych usłyszałam w
sercu mocno, że najwięcej mogę zrobić starając się kochać z
całego serca tego kto jest obok mnie. Choć słyszałam o tym już
niejeden raz, to po raz pierwszy dotarło to do mnie tak mocno.
Któregoś dnia po mszy świętej coś w duszy podpowiedziało mi,
żeby dogonić pewnego starszego pana, wdowca, który chodzi też
codziennie z nami. Chwila rozmowy o jedynej ukochanej wnuczce i nagle
prośba o pamięć w modlitwie, bo właśnie tego rana idzie odebrać
wyniki z biopsji guza. Idzie sam, bo jedyny syn pracuje. Wymieniliśmy
się telefonami. Zadzwoniłam. Wówczas był już w Centrum Onkologii
z rozpoznaniem choroby nowotworowej. Ucieszył się bardzo z telefonu
i wzruszył zainteresowaniem. Zaczęła się jego droga krzyżowa z
szukaniem miejsca na operację, a potem oczekiwaniem na termin.
Starłyśmy się z całym focolare towarzyszyć mu modlitwą, dobrym
słowem. Podarowałyśmy książkę „Każda chwila jest darem”.
Po 2 miesiącach Pan Tadeusz wrócił do naszego kościoła na
„naszą” poranną mszę i wręczył na kartce napisaną godzinę
mszy św. W intencji „przyjaciół, którzy mu towarzyszyli
modlitwą”, bo po operacji podniebienia nie może jeszcze wyraźnie
mówić.
Bliska mi osoba jest już po
zakończonej chemioterapii, którą zniosła niespodziewanie dobrze.
Jest pełna sił i energii do życia i pomocy innym, a wszystko, jak
mówi, zawdzięcza modlitwie całej nasze rodziny Dzieła.
K.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz